Czy można odbyć pielgrzymkę śladami Świętej Rodziny z Nazaretu nie ruszając się ze Śląska? Okazuje się, że jak najbardziej! Wystarczy wybrać się na jednodniową wyprawę do pocysterskiego opactwa w Krzeszowie. W tej niewielkiej, malowniczo położonej miejscowości znajdują się skarby, które od wieków przyciągają tłumy pielgrzymów i turystów. Tu w 1242 roku piastowska księżna Anna, wdowa po Henryku Pobożnym, ufundowała klasztor benedyktynów, a jej wnuk, Bolko I Surowy, zaprosił do opactwa cystersów, słynących z kultywowania nauki i kultury oraz z postępowych metod uprawy ziemi.
Ale to nie nowoczesne sposoby prowadzenia gospodarki rolnej były powodem, dla którego do Krzeszowa od samego początku istnienia klasztoru przybywały rzesze wędrowców. Magnesem, który przyciągał, była ikona Matki Bożej Łaskawej, najstarszy, bo pochodzący z I połowy XIII wieku, wizerunek Maryi w Polsce i jeden z pięciu najstarszych w Europie. Obraz został najprawdopodobniej ufundowany przez samego księcia Bolka I i nosi wyraźne cechy sztuki bizantyjskiej. Od ponad siedmiuset lat do sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przybywają za jego przyczyną pielgrzymi, by pokłonić się Matce Zbawiciela i by prosić o Jej wstawiennictwo.
W sobotę 25 maja, w przeddzień Uroczystości Trójcy Świętej, przybyliśmy do Krzeszowa i my, czyli ponad pięćdziesięcioosobowa grupa członków i sympatyków wspólnoty „Lumen vitae”. Od dnia powstania naszej inicjatywy tzw. „rekolekcje w drodze” są istotnym elementem wspólnych działań: cenimy je jako czas całkowicie poświęcony Panu Bogu, świadomie wygospodarowany, aby oderwać myśli od spraw codziennych i bieżących, aby skupić się na tym, co transcendentne i nieprzemijające…
Wspólna Msza Święta i modlitwa „w drodze”, konferencja (tym razem dotycząca tajemnicy Trójcy Przenajświętszej), miejsca takie jak krzeszowskie opactwo, uświęcone modlitwą setek mnichów i mniszek oraz tysięcy pielgrzymów, pomagają odświeżyć pamięć o tym, że nasza duchowa Ojczyzna jest tam, gdzie jest Ojciec i Syn i Duch Święty, że Bóg jest Alfą i Omegą, że dzięki Niemu istniejemy i do Niego podczas ziemskiej wędrówki zmierzamy.
Pobyt w Krzeszowie rozpoczęliśmy od miejsca absolutnie niezwykłego, od kościoła p.w. św. Józefa, który kryje w sobie największy zbiór fresków w Europie na północ od Alp. Autorem unikalnego cyklu malowideł, przedstawiających radości i smutki życia św. Józefa z Nazaretu, jest mistrz nad mistrzami, śląski Rembrandt – Michael Willmann. Krzeszowskie freski to kolejny przykład „Biblii pauperum” (inny cykl mieliśmy okazję podziwiać w Małujowicach), ilustrujący tym razem nie tylko dzieje Józefa i jego najbliższych, ale i przodków i krewnych Jezusa, Marii i Józefa. W Biblii na temat świętego Józefa znajdujemy stosunkowo niewiele informacji, artysta korzystał zatem również z pism apokryficznych. Czy wiemy na przykład, jak miała na imię babcia Pana Jezusa ze strony ojca? Krzeszowscy przewodnicy wiedzą 🙂 Wiedzą również, dlaczego wielbłąd w prezbiterium przypomina potwora z Loch Ness i kto dokładnie (z imienia i nazwiska) wyrzucił Świętą Rodzinę z karczmy w Betlejem.
Kościół św. Józefa opowiada pielgrzymom historię życia swojego patrona, natomiast wyrastająca u jego boku potężna bazylika poświęcona jest Najświętszej Maryi Pannie. Jest to największa barokowa świątynia Śląska. Znajdujące się w niej malowidła ponownie kierują nasze myśli ku smutkom i radościom Świętej Rodziny w Nazaretu. Ponad cudownym XIII-wiecznym wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej podziwiać można płótno czeskiego Rubensa — Piotra Jana Brandla, przedstawiające Wniebowzięcie Maryi. W bazylice uwagę przyciągają także monumentalne organy wykonane przez Michaela Englera w latach 1732–1739.
Krzeszowskie opactwo jest miejscem pochówku książąt świdnickich: Bolka I Surowego, jego syna Bolka, Bernarda świdnickiego, Henryka I jaworskiego, Henryka II, Bolka II i ich żon. Pomimo funeralnego charakteru, znajdujące się na tyłach bazyliki mauzoleum jest miejscem jasnym i radosnym, przesiąkniętym światłem i blaskiem różnokolorowych malowideł, rzeźb i stiuków. Obrazy do ołtarzy, przedstawiające Apoteozę Wszystkich Świętych, Świętego Wacława i Świętą Jadwigę namalował inny śląski mistrz pędzla – Felix Anton Scheffler.
Na tyłach opactwa ciekawscy pielgrzymi mogą odkryć jeszcze kilka niezwykłych miejsc, między innymi Kaplicę św. Marii Magdaleny z repliką Grobu Pańskiego oraz kaplicę loretańska. Wnętrze Kaplicy św. Marii Magdaleny zdobi obraz Felixa Antona Schefflera, przedstawiający Apostołkę Apostołów w pulchnej barokowej odsłonie. Centrum kaplicy zajmuje replika Grobu Pańskiego. Wzorem Jerozolimy, Święty Grób składa się z dwóch komór. Pierwsza, większa to tzw. przedsionek anioła. Druga, głębsza i ciemniejsza, to właściwy grób. Dookoła widoczne są freski Jerzego Neunhertza, na których widać śpiących rycerzy i Armo Christi – anioły z atrybutami Męki Pańskiej.
Śląsk od stuleci jest miejscem przenikania się języków, kultur i religii. Tak było w czasach panowania śląskich Piastów i tak jest również dziś. W drodze powrotnej do Wrocławia zatrzymaliśmy się w kolejnym niezwykłym miejscu – w ewangelickim Kościele Pokoju w Jaworze, jednej z dwóch największych drewnianych budowli pełniących funkcję religijną na świecie (drugi to Kościół Pokoju w Świdnicy). Powstały w połowie XVII wieku z nietrwałych materiałów (drewna, słomy i gliny) budynek do dziś jest siedzibą prężnej ewangelickiej parafii. Wizyta ta stała się punktem wyjścia do rozważań ekumenicznych – ksiądz profesor Mariusz Rosik przedstawił nam pokrótce historię teologicznych sporów pomiędzy katolikami i ewangelikami, i opowiedział o najważniejszym kroku na drodze pokonywania rozbieżności pomiędzy Kościołem Katolickim i Kościołami zrzeszonymi w Światowej Federacji Luterańskiej, czyli o podpisanej w 1999 roku wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu.
Magdalena Konopko