Wszystko zaczęło się od pewnego kazania, kiedy to, mimo pełnego kościoła, Dorota miała wrażenie, że kapłan kieruje tylko do niej słowa o tym, że Pan Bóg chce naszego szczęścia i chce spełniać nasze marzenia. Mimo lekkiego niedowierzania, postanowiła zaryzykować i opowiedzieć Panu o tym, czego pragnie…